• Główna
  • O mnie
  • O blogu
  • Kontakt
  • Oferta
Wpisz czego szukasz
Vintory

25.11.25

Rodzinna Europa - Czesław Miłosz i podróż po utraconej tożsamości


Po książkę „Rodzinna Europa” sięgnęłam z dwóch powodów. Z jednej strony ze względu na ciekawość i moją polonistyczną duszę, która gdzieś we mnie jest. A z drugiej zajęcia ze Środkowoeuropejskich centrów turystycznych, na jednym z kierunków studiów podsunęły mi pomysł, że może ta pozycja Miłosza przybliży mi tematykę środkowo-wschodniej Europy. Czy książka ma cokolwiek wspólnego z tym regionem? Czy może całkowicie mówi o czymś innym?

O czym jest Rodzinna Europa? 

Jak podaje okładka „Rodzinna Europa” nie jest książką autobiograficzną. To raczej próba zobiektywizowanego, zdystansowanego spojrzenia na własne życie wypływająca z chęci opowiedzenia o szczególnym historycznym i społecznym fenomenie wschodnioeuropejskiej tożsamości. Wyprawa w głąb własnej przeszłości przeradza się tu zatem w uogólnioną, pogłębioną refleksję nad istotą kulturowej odmienności przybysza „z gorszej części Europy”.

„Rodzinna Europa” nie była zwrócona do polskiego czytelnika, choć ten może się z niej sporo dowiedzieć. Była zarówno kazaniem misjonarza wśród dzikich, jak i próbą odpowiedzi na pytanie, kim jestem. Gdybym pochodził z Warszawy czy Krakowa, byłoby mi trochę łatwiej to wyjaśnić. Ja jednak chciałem wprowadzić na mapę literatury cały nasz wschodni galimatias, nawet dla większości polskich czytelników obcy.

Miłosz – człowiek z pogranicza

Trudno mówić o Rodzinnej Europie, nie odwołując się do biografii autora. Czesław Miłosz – poeta, eseista, tłumacz, noblista – to postać, której nie da się zamknąć w jednym zdaniu.

Urodził się w Szetejniach (dzisiejsza Litwa) 30.06.1911 r. Został  wychowany w duchu wielokulturowości, naznaczony doświadczeniem wojny, emigracji i politycznych rozczarowań. Jego życie było podróżą między światem idei a rzeczywistością, w której te idee często upadały.

Miłosz studiował w Wilnie, walczył z okupacją słowem, a po wojnie został dyplomatą PRL, zanim poprosił o azyl polityczny we Francji. Przez lata był objęty cenzurą – w Polsce jego nazwisko było zakazane, a mimo to stał się jednym z najważniejszych głosów XX wieku.

Zmarł 14.08.2004 r. w Krakowie.

Czesław Miłosz  Rodzinna Europa  Recenzja książki  Literatura polska  Eseistyka  Literatura XX wieku  Europa Środkowo-Wschodnia  Tożsamość europejska  Historia idei  Klasyka literatury  Książki o Europie  Oskar Miłosz  Autobiografia i pamiętnik  Kultura i filozofia  Lektury trudne  Nobliści  Polscy pisarze


Moje odczucia po przeczytaniu książki?

Miałam ogromny problem, żeby podejść do napisania recenzji tej książki. Głównie dlatego, że od początku próbowałam znaleźć w niej jakieś mocniejsze odwołanie, nawiązanie do Europy środkowo-wschodniej. Odniosłam wrażenie, że było tego mało i dodatkowo było bardzo ukryte w treści, która opowiadała jednak bardziej o życiu autora. Miała dla mnie silny wydźwięk autobiograficzny. 

Europy Środkowo-Wschodniej była jakoby w tle. Miłosz bardziej analizuje ideę Europy jako tworu niż region sam w sobie. Konkretne miejsca pojawiają się w przebłyskach, takich jak opisy życia na Litwie, w Polsce. A także w opowieściach z podróży po Europie — wycieczki do Francji, Niemiec, Włoch. Zamiast tego  kreuje się krajobraz złożony z refleksji, wspomnień, rozważań o kulturze, historii, tożsamości i świecie, którego już nie ma.

Mnie momentami brakowało konkretów. Miłosz często odpływa w filozoficzne rozważania i analizy, dlaczego dokonywał takich, a nie innych wyborów. Jest to ciekawe, ale im dalej i więcej tego, to w pewnym momencie staje się to lekko nużące. Nie jest to narracja, która prowadzi czytelnika za rękę.

W „Rodzinnej Europie” wybrzmiewa idea samotnego rejsu z kimś, kto – jak powiedział kardynał Wyszyński jest samotnym nawigatorem. Wydaje się, że próbuje zjednać się z jednym, wielkim i nieskończonym przepływem idei, myśli, kultury i historii, o którym pisze. Miłosz balansuje między zafascynowaniem kulturą Zachodu a bólem wykorzenienia. W książce ukazuje się obraz człowieka, który rozumie świat aż za dobrze, przez co nie potrafi w nim w pełni uczestniczyć.

Czytało się to… opornie.

Z tą książką już od pierwszych stron nie było mi do końca po drodze. Styl Miłosza wymagał pełnego skupienia. A i tak ma się wrażenie, że w pewnym momencie skręca w boczną uliczkę filozofii, literatury albo historii. Dodatkowo  czasami brakowało mi przypisów, wyjaśnień, a niektóre wątki wydawały się po prostu zbyt odległe, żeby współczesny czytelnik je zrozumiał. Nie należy do tych autorów, którzy za rękę prowadzą przez labirynt swoich myśli i spostrzeżeń. A czytając tę książkę, miałam momenty zachwytu, ale też znużenia. Miłosz potrafi pisać pięknie, lecz jego styl wymaga skupienia. 

Jednakże ta książka zostawia po sobie cień, ciężar, który zostaje na długo. Nawet jeśli połowa szczegółów nie zostanie w pamięci, go pozostaje wrażenie, że dotknęłaś czegoś ważnego: próby zrozumienia Europy, której już nie ma, i człowieka, który próbował ją opisać.

Zanim sięgniesz po „Rodzinną Europę”

Przed lekturą „Rodzinnej Europy”, warto zadać sobie jedno pytanie: co ja tak naprawdę wiem o Miłoszu? Jednak nie pod względem jego nagród, czy wierszy z podręcznika, ale o nim jako o człowieku. Miłosz w tej książce jest o wiele bardziej złożony. Sam o sobie mówił, że jest katastrofista wyznania rzymskokatolickiego. Właśnie to spowodowało, że czytanie tej książki stanowiło wyzwanie.

Zawsze postrzegałam Miłosza jako poetę, a tutaj odkryłam go jako intelektualistę – historyka idei, który zamiast coś tłumaczyć, częściej z czegoś się tłumaczył. Widać w nim tę wieczną potrzebę rozliczenia z samym sobą, ze swoich decyzji.

W utworze z każdej strony sączy się subtelna gorycz – wobec Polski, wobec historii, wobec samego losu. Jednocześnie ta gorycz nigdy nie dominuje tej opowieść. Jakby chciał ochronić czytelnika przed własnym rozczarowaniem. Może dlatego ta książka jest tak osobista, a jednocześnie tak bardzo zdystansowana – niby o nim, a jakby o kimś innym. I w tym wszystkim pojawiło się dla mnie jedno zaskoczenie: dzięki tej książce poznałam Oskara Miłosza – poetę, krewnego Czesława Miłosza, który dla odmiany czuł się przede wszystkim Litwinem.


Czesław Miłosz  Rodzinna Europa  Recenzja książki  Literatura polska  Eseistyka  Literatura XX wieku  Europa Środkowo-Wschodnia  Tożsamość europejska  Historia idei  Klasyka literatury  Książki o Europie  Oskar Miłosz  Autobiografia i pamiętnik  Kultura i filozofia  Lektury trudne  Nobliści  Polscy pisarze



Podsumowanie:

Dla kogo jest ta książka?

„Rodzinna Europa” na pewno nie jest dla każdego. Jeśli szukasz lekkiej lektury na jeden wieczór — to raczej nie będzie to dobry wybór. Natomiast jeśli interesuje Cię tożsamość, historia idei, filozofia– to pozycja, która Cię wciągnie. Może nie od razu, ale powoli i skutecznie.

Warto też wcześniej sięgnąć po inne dzieła Miłosza – m.in. Zniewolony umysł czy Ziemię Ulro, jak i zapoznać się z jego biografią. To ułatwi zrozumienie jego sposobu myślenia i kontekstu, w jakim pisał.

Czy polecam?

To zależy. Ponieważ nie czyta się jej łatwo. Jednak jeśli w literaturze szukasz czegoś więcej niż historii, Miłosz nie poda tego na tacy… ale pokaże, jak szukać, żeby odnaleźć głębszy sens. 

„Rodzinna Europa” to nie tyle autobiografia, ile spowiedź intelektualisty, która jest skrupulatnie zamaskowana. To podsumowanie wypływające z chęci umiejscowienia się wreszcie na ziemi, która wołała go zbyt długo. To historia człowieka próbującego zrozumieć świat, który rozpadł się na jego oczach. Jest to przede wszystkim książka o tożsamości, samotności i potrzebie przynależności.

Jest to lektura trudna, ale zostawia po sobie ślad. Nie daje łatwych odpowiedzi. Za to daje świadomość, że opowieści o przeszłości i tożsamości zawsze są bardziej skomplikowane, niż chcielibyśmy wierzyć — a Miłosz świetnie pokazuje, jak bardzo.

Czytaj więcej
on 25.11.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

10.10.25

"Fenomen poranka” – recenzja. Czy Miracle Morning naprawdę działa?

Lubię w ciągu roku przeczytać kilka książek rozwojowych. Niektóre z nich  pozwalają mi spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy albo dają porządnego kopa do działania. Natomiast inne brzmią po prostu typowe coachingowy bełkot o tym, jak w x dni odmienisz siebie, swoje życie, finanse... (wstaw cokolwiek, co tylko pasuje).  No i właśnie w tej drugiej kategorii, niestety, ląduje u mnie „Fenomen poranka” (Miracle Morning) autorstwa Hala Elroda. Dlaczego? O tym w tej recenzji.

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 10.10.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

6.9.25

„Przyjaciółka” B.A. Paris – książka, której finału się nie spodziewasz

„Przyjaciółka” nie była moim pierwszym spotkaniem z B.A. Paris, ale zdecydowanie była powrotem do gatunku, którego bardzo mi brakowało – thrillerów psychologicznych. W trakcie czytania przypomniałam sobie, jak szybko i przyjemnie można wsiąknąć w historię pełną sekretów, niedopowiedzeń i atmosfery niepokoju.

Czy ta książka to jedna z najlepszych w dorobku autorki? Po lekturze mam kilka przemyśleń, które poznasz w tej recenzji.


Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 6.9.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

14.8.25

„Solaris” Lema – książka, do której trzeba dorosnąć

Pamiętam, jak na ostatnim przed obroną licencjatu egzaminie z polonistyki trafiłam na pytanie o Solaris Lema. Totalnie nie czułam tematu, byłam przemęczona, ogarniałam milion rzeczy naraz i, nie ukrywajmy – leciałam głównie na opracowaniach. Wtedy nie zdałam. W wakacje, przygotowując się do poprawki, zaczęłam przynajmniej czytać streszczenia i fragmenty, żeby coś więcej z tego wynieść. Traf chciał, że na poprawie znów Solaris – tylko tym razem poszło już na tyle dobrze, że zdałam. Obiecałam sobie wtedy, że kiedyś wrócę do tej książki na spokojnie. Bez presji, bez punktów ECTS nad głową.





Recenzja książki „Solaris” – blog Vintory Solaris recenzja  Stanisław Lem Solaris  książki science fiction recenzja  polska literatura science fiction  filozofia w literaturze  książki o samotności  recenzja klasyki literatury  Lem interpretacja  polska fantastyka  klasyka science fiction



O czym właściwie jest to „Solaris”?

Oficjalnie: naukowcy badający dziwną planetę, pokrytą żywym oceanem, który zachowuje się jak obca forma inteligencji. Nieoficjalnie: emocjonalny escape room, w którym Lem zamyka człowieka z jego lękami, traumami i niezdolnością do zrozumienia czegokolwiek poza własnym nosem.

Kris Kelvin ląduje na stacji badawczej, a tam chaos, niepokój i... pojawiające się postaci z przeszłości. Brzmi jak początek thrillera psychologicznego? Trochę tak. Ale zamiast rozwiązywać zagadki, dostajemy filozoficzne rozkminy o poznaniu, egzystencji i samotności. Z małą ilością akcji, za to z dużą dawką: „A może to wszystko jest o mnie?”.

Co właściwie cenię w „Solaris”?

Największe wrażenie zrobił na mnie… ocean. Tak, brzmi absurdalnie, ale serio – ta bezosobowa masa, która nie mówi, nie pisze, nie mruga znacząco oczami jak bohaterowie ambitnych seriali – potrafi więcej, niż niejeden bohater najlepszej powieści. Ocean na Solaris to nie „kosmiczna ciekawostka”, to gigantyczna metafora: dla niepoznawalnego, dla Inności, z którą nie potrafimy wejść w żaden dialog. I to przeraża. Nie dlatego, że jest groźny. Tylko dlatego, że jest kompletnie poza zasięgiem ludzkiego rozumienia.

To w ogóle chyba największa siła tej książki – Lem z chirurgiczną precyzją rozbiera człowieka z iluzji, że wszystko da się opisać, zbadać, sklasyfikować. Bohaterowie próbują. I kończą w rozsypce. A ja jako czytelniczka miałam nieodparte wrażenie, że to nie ocean ich analizuje – tylko oni sami toną we własnych głowach.

Jeśli miałabym znaleźć słowo-klucz do tej powieści, byłaby to niemożność: porozumienia, poznania, bycia pewnym czegokolwiek. Nawet samych siebie. Ta refleksja przyszła powoli, jakby z pewnym opóźnieniem, dopiero po czasie.

Na początku książka bardzo wciągała, tak że żałowałam, że nie przeczytałam jej wcześniej. Jednakże dwa ostatnie rozdziały bardzo mnie zawiodły. Nie pasowały mi do reszty. Zakończenie nie wywarło na mnie żadnego wrażenia, czytałam je na siłę, bo trochę było mi szkoda, że tyle przeczytałam i miałabym nie dokończyć. 

Co zgrzytało?

Na początku książka bardzo wciągała, tak że żałowałam, że nie przeczytałam jej wcześniej. Jednakże dwa ostatnie rozdziały bardzo mnie zawiodły. Nie pasowały mi do reszty.Lem, zamiast zaserwować jakąkolwiek kulminację, rozmywa wszystko w metafizyce i melancholii. Nie oczekiwałam happy endu ani „uratowania świata”, ale jakieś konkretne domknięcie byłoby miło widziane. A tak – zostaje pustka. I nie mówię tu o tej literackiej, tylko o czytelniczym zawieszeniu, które sprawia, że odkładasz książkę i czujesz się trochę, jakby cię oszukano.

Do tego dochodzą postaci – a właściwie ich niedobór. Kris Kelvin ma jakiś psychiczny rys, da się w nim coś odczytać, ale reszta? Jakby Lem ich zarysował ołówkiem, a potem zapomniał dokończyć. Trochę szkoda, bo ten cały dramat psychiczny mógłby naprawdę wybrzmieć mocniej, gdyby miał solidniejsze oparcie w bohaterach z krwi i kości.

Czy ja po prostu nie jestem „za głupia na Lema”?

Być może. Ale z biegiem czasu zaczynam rozumieć, że z „Solaris” to nie jest kwestia intelektu, tylko rezonansu. To książka, która nie krzyczy, tylko szepcze – i to w języku, który trzeba dopiero w sobie odkryć. Kiedy pierwszy raz miałam z nią kontakt – przed obroną licencjatu, zestresowana i zasypana innymi tekstami – była dla mnie jak obca planeta. Nieczytelna, chłodna, odpychająca. Wtedy nie zdałam egzaminu.

Rok później, już bez presji, wróciłam. I choć nadal nie poczułam się przez nią zaproszona, to przynajmniej zrozumiałam jedno: Lem nie pisze po to, żeby go lubić. Pisze po to, żeby się zatrzymać. I pomyśleć.


Recenzja książki „Solaris” – blog Vintory Solaris recenzja  Stanisław Lem Solaris  książki science fiction recenzja  polska literatura science fiction  filozofia w literaturze  książki o samotności  recenzja klasyki literatury  Lem interpretacja  polska fantastyka  klasyka science fiction



Czy teraz rozumiem „Solaris”?

Nie do końca. Ale może właśnie o to chodzi.

Lem napisał książkę, która odmawia bycia zrozumianą. I nie dlatego, że jest niezrozumiała – tylko dlatego, że dotyka czegoś, co wymyka się słowom: obcości, niepoznawalności, samotności, pamięci.
To nie jest science fiction typu Star Wars. To raczej filozoficzna medytacja o tym, jak bardzo nie jesteśmy w stanie zrozumieć innych... ani siebie.

Podsumowując:

 „Solaris” to nie jest książka na jeden wieczór. To książka, którą się czyta długo, myśli się o niej jeszcze dłużej, a zrozumie... być może nigdy w pełni. Jednak może właśnie o to chodzi. Bo nie czyta się jej z wypiekami na twarzy. Ona raczej patrzy na ciebie z chłodnym dystansem i pyta: „I co, naprawdę myślisz, że wszystko da się zrozumieć?”

Czytaj więcej
on 14.8.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

16.6.25

„Czerwoniec” – thriller, który miał być petardą

Patrząc na okładkę „Czerwońca” Jacka Piekiełko można odnieść wrażenie, że dostaniemy brutalny thriller oparty na faktach. W środku? Książka, którą przeczytasz względnie szybko, ale której treść nie zapadnie Ci w pamięć na długo. „Czerwoniec” miał być jednym z ciekawszych thrillerów na mojej półce. Skończyło się na bardzo przeciętnej opowieści w ładnym opakowaniu.

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 16.6.25 0
Podziel się!
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

26.5.25

„Lowizm” Filipa Cembali – książka, która mówi: już jesteś wystarczająca

Masz już dość poradników, które krzyczą z okładki „Zmień życie w 7 dni”? Książek, które traktują Cię jak projekt do naprawy albo niekończące się zadanie do wykonania? To weź głęboki oddech. I sięgnij po „Lowizm” Filipa Cembali – książkę, która nie wywrzeszczy Ci planu na sukces, tylko... szepnie, że możesz po prostu być. 

To nie jest klasyczny poradnik. To czuły manifest zmęczonych ludzi. I pewnie dlatego nie spodoba się każdemu. Ale jeśli jesteś na tym etapie życia, że nie chcesz już „więcej, szybciej, lepiej” – to możliwe, że właśnie znalazłaś coś dla siebie.

Lowizm książka  Filip Cembala poradnik  antycoaching  poradnik bez presji  poradnik dla wrażliwców  książka o spokoju  self-care literatura  poradnik slow life  książka o granicach emocjonalnych  jak zwolnić w życiu  introwertyzm i rozwój osobisty  książka bez ściemy  self-help bez motywacyjnych frazesów  poradnik czułości Vintory

Kim jest Filip Cembala?

Jeśli jeszcze go nie kojarzysz aktor, wokalista, poszukiwacz ulgi, twórca #lowizmu i @slowosiemnabawi. Nie udaje guru. Nie stawia się ponad Tobą. Raczej siada obok i mówi: „Znam ten chaos. Możemy chwilę pomilczeć?”

Lowizm to niecoachingowy poradnik dla tych, co mają dość bycia „projektem”

Filip Cembala nie sprzedaje obietnic typu: „obudź w sobie gigalidera”. On raczej mówi: „połóż się, oddychaj, odpuść”. I choć brzmi to banalnie, to w praktyce... może być rewolucyjne. Może właśnie dlatego zadziała. Szczególnie jeśli ostatnio żyjesz z zaciśniętą szczęką i spisem celów jak z Excela, którą otwierasz częściej niż Spotify.

Cytaty, które wbijają się w głowę mocniej i zostają dłużej niż niejedna terapia:

To nie są puste hasła na kubek. To zdania, które zostają, bo w końcu ktoś nie mówi Ci, że jesteś „do zrobienia”. Mówi, że jesteś do przyjęcia. Przykłady?
  • „Nie bierz się w garść, weź się w ramiona”.
  • „Odpierdol się od siebie”.
  • „Nie wstydź się prosić o poMOC”

Prosto? Tak. Banalnie? Tylko na pierwszy rzut oka.
To słowa, które potrafią otworzyć coś w człowieku – i to czasem mocniej niż cała sesja coachingowa.

Dla kogo jest ta książka? 

  • Dla wrażliwców, introwertyków i tych, co już byli „silni” zbyt długo.

  • Dla osób między jedną terapią a drugą kawą.

  • Dla tych, co szukają nie sukcesu, tylko spokoju.

A dla kogo nie?

  • dla fanów checklist, konkretów i szybkich rozwiązań,

  • dla tych, co kochają formuły: „5 kroków do zmiany życia”,

  • dla ludzi, którzy nie lubią, gdy książka zamiast odpowiedzi... zadaje pytania.

Serio – tu nie znajdziesz gotowców. Znajdziesz przestrzeń.

Co mi dała? A co zabrała?

Dała:

  • ulgę bez wyrzutów sumienia
  • nowe spojrzenie na granice i czułość
  • zgodę na bycie nieperfekcyjną wersją siebie

Zabrała:

  • potrzebę ciągłego udowadniania swojej wartości
  • iluzję, że „wszystko można ogarnąć, jeśli tylko się postarasz”

Styl pisania? Połączenie filozofa z podcasterem

Język momentami bywa przegadany, czasem poetycki, momentami przypomina podcast stand-upowego filozofa. I... to działa. Chociaż nie jest dla każdego, ale dla tych, którzy potrzebują miękkich słów w twardym świecie – idealnie.


Lowizm książka  Filip Cembala poradnik  antycoaching  poradnik bez presji  poradnik dla wrażliwców  książka o spokoju  self-care literatura  poradnik slow life  książka o granicach emocjonalnych  jak zwolnić w życiu  introwertyzm i rozwój osobisty  książka bez ściemy  self-help bez motywacyjnych frazesów  poradnik czułości Vintory


To książka, która nie ma odpowiedzi. Ma pytania.

I to może być jej największa siła – oraz największe ryzyko. Bo jeśli liczysz na złotą formułę, to jej tu nie ma. Ale jeśli chcesz po prostu przez chwilę nie czuć presji – to może być strzał w dziesiątkę.

Podsumowanie – czy warto?

Tak, jeśli chcesz poczuć, że nie musisz robić „więcej”, żeby zasługiwać.
Nie, jeśli Twoje życie to projekt zarządzany w Trello.
Tak, jeśli potrzebujesz książki, która zamiast stawiać Ci poprzeczkę, podaje rękę.

Lowizm – książka o czułości, która zostaje

To nie jest książka, którą połkniesz i odhaczysz. To raczej coś, do czego wrócisz – może nawet wtedy, gdy nie będzie Ci się chciało „pracować nad sobą”.

Bo Lowizm to nie poradnik. To przypomnienie, że możesz po prostu być. I że to wystarczy.


PS. Tak jestem bigosem ludzkim 

Czytaj więcej
on 26.5.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

16.5.25

„Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna – książka, która wybiera czytelnika

W literackim świecie, który zbyt często powiela schematy i gubi duszę, Cień wiatru to powiew świeżego (choć dusznego) powietrza. To nie jest zwykła powieść. To doświadczenie, które zostaje z Tobą na długo po odłożeniu książki. A może już na zawsze?

Jeśli miałabym wskazać jedną książkę, która zasługuje na miano „lektury życia”, bez wahania postawiłabym na tę. Nie dlatego, że sprzedała się w milionach egzemplarzy – to tylko statystyka. Bo nie chodzi o to, ile osób ją przeczytało. Chodzi o to, ilu czytelników ona wybrała.

„Cień wiatru” Carlos Ruiz Zafón – bestsellerowa powieść w eleganckim, klasycznym wydaniu. Zdjęcie przedstawia książkę na jasnym drewnianym stole. Pozycja obowiązkowa dla fanów książek z klimatem Barcelony i wątkami literackimi. Vintory, recenzja


Cmentarz Zapomnianych Książek – punkt bez powrotu

Wszystko zaczyna się jak w baśni. Dziesięcioletni Daniel, zabrany przez ojca do tajemniczej, ukrytej w Barcelonie biblioteki, instynktownie wybiera zapomnianą powieść Juliana Caraxa – Cień wiatru. I to nie przypadek. W świecie Zafóna książki nie czekają na byle kogo. One wybierają.

Ten moment to początek wielopiętrowej historii – pełnej sekretów, luster, obsesji i niepokojącej bliskości między literaturą a życiem. Daniel z każdą stroną zagłębia się w przeszłość Caraxa, jednocześnie przy tym buduje własną tożsamość. Fikcja? A może lustro?

Barcelona, jakiej nie znasz – zmysłowa, liryczna, złowieszcza

Jednym z największych bohaterów tej książki jest… samo miasto. Barcelona Zafóna to nie tylko scenografia, to żywa, oddychająca postać. Duszna i poetycka. Mroczna i piękna. Zafón nie pisze opisów – on maluje je słowami. Brukowane uliczki pachną deszczem i kurzem starych księgarni, a cienie przeszłości czają się za każdym rogiem.

To miasto kontrastów: piękno i brzydota, przepych i nędza, światło i cień. I właśnie ta atmosfera – zmysłowa i metafizyczna zarazem – sprawia, że historia żyje długo po przeczytaniu ostatniej strony.

Fabuła jak labirynt emocji

Nie da się streścić tej książki w kilku zdaniach – i całe szczęście. Thriller, romans, dramat psychologiczny, powieść inicjacyjna, gotycka baśń i melancholijna przypowieść o utraconych marzeniach – Cień wiatru to wszystko na raz.

Każdy trop prowadzi do kolejnej tajemnicy. Każda postać odsłania inną wersję prawdy. Daniel z czasem traci niewinność, zakochuje się, błądzi, obsesyjnie szuka odpowiedzi i mierzy się z pytaniami, na które nie każdy ma odwagę odpowiedzieć. To książka, która wciąga jak kryminał i zostaje w duszy jak poezja.

Bohaterowie z krwi, kości i blizn

Zafón nie tworzy postaci – on ich przywołuje. Daniel, młody i jeszcze nieukształtowany, toczy wewnętrzną walkę, której nie widać na pierwszy rzut oka. Julian Carax – cień i lustro Daniela – to postać bolesna, skomplikowana, obsesyjna. Są jak dwa bieguny tej samej duszy.

Ale to Fermín Romero de Torres kradnie serca. Błyskotliwy, lojalny, zabawny – jego obecność przypomina, że nawet w najciemniejszych historiach musi być światło. Bez niego ta opowieść byłaby nie do zniesienia. Dzięki niemu – jest prawdziwa.

Miłość, literatura i ich cena

„Cień wiatru” to nie tylko opowieść o książkach. To powieść o ich mocy – uzdrawiającej i niszczącej. O miłości, która może ocalić albo wypalić do cna. O przeszłości, która nie odpuszcza. O duszach, które szukają sensu między wersami.

To książka pełna cytatów, które zaznaczasz, wypisujesz, zapamiętujesz. Styl Zafóna balansuje między liryką a klarownością, między emocją a narracyjną dyscypliną. Ani razu nie gubi tempa. A jednak daje ci czas, by poczuć każde słowo.

Książka „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna – kultowa powieść hiszpańska w twardej oprawie. Zdjęcie wykonane na tle fioletowego materiału. Idealne dla miłośników literatury pięknej, tajemniczych historii i klasyki XXI wieku. Vintory


Dla kogo jest ta książka?

Dla tych, którzy kochają książki. I dla tych, którzy kiedyś je kochali, ale o tym zapomnieli. Dla ludzi, którzy chcą czegoś więcej niż tylko rozrywki – którzy w literaturze szukają sensu, emocji i odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie zadali.

Dlaczego warto przeczytać?

  • Bo to opowieść, która zmienia sposób patrzenia na literaturę.
  • Bo pokazuje, że książki wybierają nas – nie odwrotnie.
  • Bo Barcelona Zafóna to jedno z najpiękniejszych literackich miejsc XX wieku.
  • Bo to książka o stracie, miłości, pamięci i poszukiwaniu siebie.
  • Bo zostaje w tobie jak cień. Jak pocałunek. Jak ostatni list.

Czy ta książka właśnie Cię wybrała?

„Cień wiatru” to nie jest lektura na jeden wieczór. To podróż, po której nic już nie smakuje tak samo. Jeśli czujesz, że ta historia zaczyna za Tobą chodzić – nie ignoruj tego. W świecie Zafóna to nie Ty wybierasz książkę. To książka wybiera Ciebie. Może właśnie teraz?

Czytaj więcej
on 16.5.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

30.4.25

„Madame Monday – po dorosłemu”: książka, która w końcu robi porządek z wewnętrznym chaosem

Madame Monday po dorosłemu, czyli książka, która mówi: ogarnij się… ale po swojemu. Jeśli myślisz, że przeczytałaś już wszystkie poradniki świata, masz w małym palcu „wewnętrzne dziecko”, „granice” i „dojrzałość emocjonalną”, to mam dla Ciebie złą (i dobrą) wiadomość.
Zła: nadal możesz być tylko teoretykiem. Dobra: ta książka robi z tym porządek – bez owijania w bawełnę.

„Madame Monday – po dorosłemu” autorstwa Joanny Flis to nie kolejny modny poradnik z Instagrama. To pozycja, która cię ustawia w pionie, ale nie robi tego przemocowo. Przeciwnie – z empatią, konkretem i bezpretensjonalnym stylem.

Jak obudzić w sobie Dojrzałego Dorosłego? Jak żyć dobrze i z poczuciem sensu? Kiedy sięgać po wolność, a jednocześnie zachowywać się odpowiedzialnie? Jak godzić się z tym, czego nie mamy, i doceniać to, czym jesteśmy szczodrze obdarzeni? Często pytamy i szukamy odpowiedzi, gubiąc się w natłoku teorii, praktyk i psychologicznych nowinek.

Joanna Flis serwuje konkrety – bez psychologicznego bullshitu. To nie poradnik. To przewodnik po dorosłym życiu. Vintory

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 30.4.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki, Rozwój
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

6.4.25

„Jądro ciemności”Joseph Conrad– recenzja. Arcydzieło czy rozczarowanie?

Czy istnieją książki, które powinno się znać, ale które niekoniecznie da się polubić? "Jądro ciemności" Josepha Conrada to bez wątpienia jedna z najważniejszych powieści o kolonializmie, moralności i ludzkiej naturze. Przez wielu uznawana za arcydzieło, wciąż inspiruje dyskusje o imperializmie i brutalności cywilizacji Zachodu. Ale czy rzeczywiście zasługuje na ten status? Czy jej przesłanie jest nadal aktualne?


Jądro ciemności recenzja, Joseph Conrad książka, Jądro ciemności opracowanie GREG, lektura Jądro ciemności opinia, książka o kolonializmie, klasyka literatury analiza, recenzja lektury Jądro ciemności. Okładka książki "Jądro ciemności" Josepha Conrada, wydanie z opracowaniem GREG, przedstawiająca afrykańskie motywy kulturowe i tropikalne tło, sfotografowana na jasnym kocu.


Podróż w głąb dżungli… i w głąb ludzkiej natury

Fabuła powieści skupia się na losach Marlowa, który podejmuje się misji odnalezienia Kurtza – tajemniczego agenta kolonialnego, o którym krążą legendy. Podróż przez rzekę Kongo okazuje się czymś więcej niż tylko ekspedycją – to metaforyczna podróż w głąb ludzkiej psychiki i moralnego chaosu.

Jednak mimo tego wielkiego potencjału, czytanie tej książki było dla mnie drogą przez mękę. Styl Conrada jest ciężki, pełen długich, skomplikowanych zdań i opisów, które momentami wydają się zbędne. Wątki się plączą, rzeczywistość miesza się z halucynacjami, a Marlow jako narrator bardziej relacjonuje, niż angażuje.

Kurtz – geniusz czy szaleniec? A może tylko widmo?

Dla wielu czytelników Kurtz to jedna z najbardziej fascynujących postaci literackich – uosobienie nieograniczonej władzy i jej destrukcyjnej siły. Dla mnie jednak był bardziej mitem niż realną postacią. Czy w ogóle istniał, czy był jedynie wytworem wyobraźni Marlowa?

Z drugiej strony Kurtz wydaje się alegorią tyranów i kolonizatorów, którzy bez zahamowań niszczyli lokalne społeczności w imię „cywilizacji”. Jego słynne słowa „Zgroza! Zgroza!” można interpretować na wiele sposobów, ale szczerze mówiąc – nie wywarły na mnie większego wrażenia.


Książka "Jądro ciemności" Josepha Conrada – wydanie z opracowaniem GREG, leżąca na jasnej drewnianej podłodze, z kolorową okładką nawiązującą do tematyki kolonializmu. Jądro ciemności recenzja, Joseph Conrad książka, Jądro ciemności opracowanie GREG, lektura Jądro ciemności opinia, książka o kolonializmie, klasyka literatury analiza, recenzja lektury Jądro ciemności.

Czy „Jądro ciemności” to książka, którą warto przeczytać?

Nie będę udawać, że w pełni zrozumiałam wszystkie jej metafory i ukryte znaczenia. Być może to powieść, do której trzeba wrócić w innym momencie życia, by dostrzec więcej. A może po prostu nie jest dla mnie.

Jeśli lubisz głębokie analizy, metafory i tematykę kolonializmu – spróbuj. Jeśli szukasz wciągającej fabuły i przejrzystej narracji – możesz się rozczarować.

Mnie ta książka nie poruszyła. Nie zrozumiałam jej lub nie byłam gotowa na jej przesłanie. Jeśli jednak ktoś pasjonuje się historią imperializmu, mechanizmami władzy i destrukcyjną siłą ludzkiej natury, być może odnajdzie w niej coś więcej. Może kiedyś do niej wrócę – na razie należy do tych najbardziej nużących książek, jakie czytałam.
Czytaj więcej
on 6.4.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

25.3.25

Dola młodego Skowrona – poruszająca historia Kaszubów w XX wieku

Jeśli interesujesz się historią Kaszub i ich mieszkańcami, to „Dola młodego Skowrona” na pewno Cię zainteresuje. Jest to książka, po którą warto sięgnąć. Powieść autorstwa Stefana Fikusa, która doskonale oddaje realia życia Kaszubów w okresie międzywojennym oraz wojennym. To autentyczna, wzruszająca opowieść o walce z przeciwnościami losu i poszukiwaniu swojego miejsca w świecie. Została napisana z pasją i dbałością o detale, prezentując autentyczne życie mieszkańców Kaszub w burzliwych czasach.

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 25.3.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

16.3.25

Jak zbudować drugie źródło dochodu i zwiększyć swoje bezpieczeństwo finansowe?

Codzienność pędzi – praca, dom, obowiązki. Często czujesz, jak Twoje dni wypełniają się odhaczaniem kolejnych zadań. Zastanawiasz się, kiedy ostatni raz poświęciłaś chwilę tylko dla siebie? Wiele osób żyje w poczuciu, że spełnianie oczekiwań innych jest najważniejsze, a o własnym szczęściu zapomina się na dalszym planie.

Ale czy rzeczywiście czujesz się szczęśliwa, patrząc na to, co otrzymujesz w zamian za cały trud, który wkładasz w życie? Czy zastanawiałaś się, co by było, gdybyś mogła kontrolować swoje finanse, czas pracy i w końcu poczuć się niezależną? Jeśli nie, warto zacząć myśleć o dodatkowym źródle dochodu.

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 16.3.25 0
Podziel się!
Labels:
Rozwój
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

19.2.25

„W stronę Swanna” Marcela Prousta – Arcydzieło czy Literackie Wyzwanie

„W stronę Swanna” to pierwsza część cyklu W poszukiwaniu straconego czasu, który na zawsze zmienił sposób pojmowania literatury XX wieku. W tej powieści Marcel Proust łączy głęboką analizę psychologiczną, obserwacje społeczne i refleksje filozoficzne, tworząc dzieło pełne wielkich ambicji i literackiej erudycji.  Ale czy te wszystkie pochwały są zasłużone? Przed próbą odpowiedzi warto przyjrzeć się wrażeniom, jakie pozostawia lektura.


W stronę Swanna Marcel Proust - vintory


Oniryczna przestrzeń – sen czy jawa?

Już pierwsze strony książki wprowadzają nas w świat, gdzie granica między snem a rzeczywistością jest niezwykle płynna. Narracja z perspektywy dziecka, które później przekształca się w dorosłego człowieka, sprawia, że każda scena staje się wielką, literacką iluzją. Proust zabiera nas do rzeczywistości, która zdaje się być równie prawdziwa, co nieuchwytna. Jednak dla niektórych czytelników, jak ja, ta oniryczność może być przytłaczająca. Czasami miałam wrażenie, że trudno jest rozpoznać, co z tej historii jest naprawdę, a co tylko snem czy wyobrażeniem bohatera.

Magdalena – symbol czy rozwlekły monolog?

Z pewnością jedną z najbardziej pamiętnych scen w literaturze jest moment, w którym bohater zanurza magdalenkę w herbacie. To wybitna metafora niezamierzonej pamięci, gdzie zapach i smak przywołują wspomnienia. Dla wielu jest to prawdziwe arcydzieło, ale dla mnie… no cóż, może nie mam wystarczającej wrażliwości, by docenić tę nostalgię. Rozwleczony opis tego prostego gestu, który ciągnie się przez kilka stron, dla mnie był przytłaczający. A może po prostu brakuje mi cierpliwości, by zrozumieć, jak wielką wartość niesie ze sobą ten moment.

Styl Prousta – poetycka uczta czy literackie wodolejstwo?

Nie można zaprzeczyć, że Proust opanował sztukę kwiecistego pisania. Jego zdania potrafią ciągnąć się na pół strony, a opisy przyrody i nastrojów są pełne detali, które mogłyby konkurować z obrazami impresjonistów. Ale tu pojawia się problem – dla współczesnego czytelnika takie długie, rozwlekłe frazy mogą być naprawdę nużące. Powtórzenia, filozoficzne wtręty i dygresje sprawiają, że momentami czułam się bardziej zmęczona niż zafascynowana. Niestety, choć Proust ma niebywałą erudycję, jego powieść bywa męcząca i przytłaczająca.

Fabuła – kruchy szkielet ukryty w morzu słów

Jeśli spodziewasz się wyrazistej fabuły, to „W stronę Swanna” może cię rozczarować. To bardziej zbiór impresji, wspomnień i emocji, niż klasyczna powieść z wyraźnie zarysowaną akcją. Wraz z upływem stron, fabuła wydaje się coraz mniej istotna. Mimo literackiego kunsztu całość traci na sile.

Dla kogo jest ta książka?

Jeśli cenisz literaturę wymagającą, pełną filozoficznych rozważań, subtelnych analiz emocji i psychologii postaci, Proust z pewnością trafi w Twój gust. Jeśli jednak preferujesz książki z wyraźną akcją, prostym językiem i większą dynamiką, możesz poczuć się zawiedziony. To lektura, która wymaga zaangażowania – bez tego łatwo się w niej pogubić.

Podsumowanie – zachwyt czy rozczarowanie?

W stronę Swanna to książka, która dla jednych będzie prawdziwym arcydziełem, a dla innych – nużącą opowieścią pełną słów, słów i jeszcze raz słów. Choć Proust wykazuje ogromną erudycję, jego powieść – zwłaszcza w pierwszych częściach – może przytłoczyć współczesnego czytelnika. Zdecydowanie dostrzegam jej literacką wartość, ale nie potrafię wznieść się na wyżyny zachwytu, jak tego oczekiwałby ode mnie mój wykładowca na polonistyce. Może kiedyś wrócę do tej książki z innym nastawieniem, ale na razie, po tej lekturze, czuję się bardziej zmęczona niż zafascynowana.

👉 A Ty? Czytałeś/-aś W stronę Swanna? Jakie są Twoje wrażenia? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu!

Czytaj więcej
on 19.2.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

5.2.25

Billin – Nowoczesna Platforma do Recenzowania i Zarabiania na Opiniac

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak połączyć pasję dzielenia się opiniami z możliwością zarabiania online? Billin to innowacyjna aplikacja, która umożliwia tworzenie krótkich recenzji wideo (Quicksów), ale także pisanych postów z opiniami i recenzjami na temat produktów, usług czy miejsc. Jeśli zależy Ci na autentyczności, chcesz wpływać na wybory innych oraz czerpać z tego realne korzyści, Billin jest platformą, którą warto poznać!




Czym Jest Billin? – Platforma do Tworzenia Recenzji

Billin to aplikacja, która daje użytkownikom możliwość tworzenia recenzji w formie wideo i tekstu. Jeśli masz coś do powiedzenia o produktach, usługach czy miejscach, możesz to zrobić w sposób dynamiczny i angażujący, tworząc Quicksy (wideo recenzje) lub pisane posty z opiniami. Dzięki tej platformie możesz dzielić się swoimi doświadczeniami, pomagać innym użytkownikom podejmować świadome decyzje zakupowe, a także monetyzować swoje opinie.

Główne Funkcje Billin – Co Oferuje Aplikacja?

1. Tworzenie i Odkrywanie Quicksów – Recenzje Wideo

Billin pozwala na tworzenie krótkich recenzji wideo (tzw. Quicksów), w których dzielisz się swoimi doświadczeniami z produktami, usługami czy miejscami. To szybki sposób na wyrażenie swojej opinii i pomoc innym w podejmowaniu decyzji. Quicks mogą być również używane do promowania produktów, co pozwala na ich efektywne rekomendowanie.

2. Pisane Posty – Szczegółowe Recenzje i Opinie

Oprócz Quicksów, Billin umożliwia również tworzenie pisanych postów z recenzjami i opiniami. To doskonała opcja dla osób, które preferują głębszą analizę i chcą dokładnie opisać swoje doświadczenia z danym produktem lub usługą. Dzięki temu możesz dzielić się swoimi przemyśleniami w bardziej szczegółowy sposób, jednocześnie przyciągając użytkowników, którzy poszukują rzetelnych, dobrze przemyślanych opinii.

3. Profile Firm – Rewizja i Opinie o Markach

Billin umożliwia firmom założenie profilu, na którym użytkownicy mogą zostawiać recenzje i opinie na temat ich produktów, usług czy ogólnej jakości. Możesz łatwo przechodzić do stron firmowych i korzystać z ich oferty, a także śledzić promocje. To wygodne rozwiązanie, które pozwala na szybki dostęp do najnowszych informacji o markach i ich produktach.

4. Monetyzacja Treści – Jak Zarabiać na Opiniach?

Billin to platforma, która pozwala na monetyzację Twoich recenzji i opinii. Dzięki temu możesz zarabiać na tworzeniu Quicksów oraz pisanych postów, dzieleniu się rekomendacjami i aktywności na platformie. Twoje opinie mają wartość, a Billin daje Ci możliwość zarobienia na nich, zamieniając pasję w prawdziwy dochód.

5. Społeczność Recenzentów – Budowanie Sieci Kontaktów

Billin to także przestrzeń do tworzenia społeczności. Zdobywaj obserwujących, angażuj się w interakcje z innymi twórcami, komentuj posty i udostępniaj treści. Możesz budować swoją markę osobistą poprzez wiarygodne rekomendacje i nawiązywać współprace z innymi użytkownikami. Ta społeczność oparta na zaufaniu i autentyczności może stać się kluczem do Twojego sukcesu.

Dlaczego Warto Wybrać Billin? – Korzyści dla Użytkowników

Billin to platforma, która umożliwia tworzenie recenzji w formie wideo i tekstu, dzięki czemu masz większą swobodę w wyrażaniu swoich opinii. Platforma daje Ci możliwość nie tylko dzielenia się doświadczeniami, ale również zarabiania na swojej aktywności. Jeśli interesuje Cię testowanie nowych produktów, dzielenie się wiedzą i wpływanie na decyzje zakupowe innych, Billin będzie idealnym rozwiązaniem. To również świetna okazja, by zbudować swoją markę osobistą, opartą na autentyczności i prawdziwych rekomendacjach.

Jak Zacząć? – Dołącz do Billin

Nie czekaj! Pobierz aplikację Billin (podczas rejstracji wpisując kod vintory zdobywasz 10 zł na start do swojego portfela) zacznij tworzyć Quicks i pisane posty z recenzjami, dzielić się swoimi doświadczeniami i zacznij zarabiać na recenzjach już teraz! Billin to aplikacja, która pozwala połączyć pasję do tworzenia opinii z możliwością osiągania zysków. Jeśli szukasz platformy, która wspiera twórców, a także umożliwia monetyzację ich treści, Billin jest dla Ciebie!

FAQ – Często Zadawane Pytania

Jak mogę zarabiać na Billin?

Billin pozwala na monetyzację zarówno recenzji wideo (Quicksów), jak i pisanych postów. Twoje opinie mają wartość, a każda aktywność na platformie może przynieść Ci realne korzyści finansowe.

Czy mogę założyć profil dla mojej firmy?

Tak, każda firma może założyć profil na Billin, gdzie użytkownicy będą mogli zostawiać recenzje oraz poznawać Twoją ofertę.

Czy Billin jest darmowe?

Tak, Billin jest darmowe, ale oferuje opcje monetyzacji, które pozwalają zarabiać na aktywności na platformie.

Czytaj więcej
on 5.2.25 1
Podziel się!
Labels:
Rozwój
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

13.1.25

Co mi dało „7 nawyków skutecznego działania” Stephena R. Coveya?

Dlaczego warto przeczytać „7 nawyków skutecznego działania”?

„7 nawyków skutecznego działania” Stephena R. Coveya to książka, która bez wątpienia zasługuje na miano klasyki literatury rozwojowej. Nie jest to typowy poradnik, który obiecuje szybkie efekty. To raczej filozofia życia, oparta na uniwersalnych zasadach, które pomagają osiągać wewnętrzny spokój, budować trwałe relacje i efektywnie zarządzać sobą oraz swoim czasem.

Już sam tytuł sugeruje, że mamy do czynienia z czymś więcej niż z jednorazową lekturą. Covey podkreśla, że prawdziwa zmiana wymaga pracy nad sobą i nie jest procesem ani szybkim, ani łatwym. Zmiana ta zaczyna się od wewnątrz i obejmuje zarówno naszą mentalność, jak i nasze codzienne nawyki.



Najważniejsze lekcje z książki

Proaktywność i odpowiedzialność za własne życie

Najważniejsze lekcje, które wyniosłam z tej książki, to przede wszystkim znaczenie proaktywności, empatii oraz koncentracji na priorytetach. Covey przekonuje, że musimy przejąć odpowiedzialność za swoje życie. Proaktywność to nie tylko umiejętność działania z wyprzedzeniem, ale także świadomość, że nasze decyzje mają wpływ na naszą przyszłość. Dzięki tej książce lepiej zrozumiałam, że warto skupiać się na tym, co możemy kontrolować, zamiast tracić energię na rzeczy, na które nie mamy wpływu.

Empatyczne słuchanie – klucz do budowania relacji

Kolejna cenna lekcja to zasada empatycznego słuchania. Covey zwraca uwagę, że aby budować wartościowe relacje, musimy nauczyć się słuchać innych z pełnym zrozumieniem. Często popełniamy błąd, próbując jedynie przekonać innych do swojego punktu widzenia, zamiast naprawdę zrozumieć ich potrzeby i obawy. Covey radzi, by najpierw starać się zrozumieć, a dopiero potem być zrozumianym.

Zaczynaj z myślą o końcu – świadome planowanie

Jednym z najważniejszych nawyków, które Covey opisuje, jest również „Zaczynaj z myślą o końcu”. To podejście pomaga mi w codziennym planowaniu. Dzięki temu zawsze mam na uwadze ostateczny cel swoich działań, co sprawia, że podejmuję bardziej świadome i przemyślane decyzje. Planowanie projektów czy realizowanie celów staje się prostsze, gdy wiem, jaki efekt końcowy chcę osiągnąć.

Rób najpierw to, co najważniejsze – zarządzanie czasem

Podoba mi się również podejście Coveya do zarządzania czasem. Jego koncepcja „Rób najpierw to, co najważniejsze” przypomina o tym, by nie tracić energii na rzeczy pilne, ale mało istotne. To nauka o tym, jak odróżniać ważne zadania od tych, które tylko sprawiają wrażenie pilnych. Dzięki temu łatwiej jest ustalać priorytety i skupić się na rzeczach, które naprawdę mają znaczenie.

Myślenie w kategoriach wygrana-wygrana

Covey wprowadza również koncepcję myślenia w kategoriach wygrana-wygrana. To idea poszukiwania rozwiązań, które przynoszą korzyści wszystkim zaangażowanym stronom. Zrozumiałam, że takie podejście nie tylko buduje lepsze relacje z innymi, ale także zwiększa efektywność współpracy.

Bankowe Konto Emocji – dbanie o relacje

Jednym z bardziej inspirujących fragmentów książki jest ten o „Bankowym Koncie Emocji”. Autor porównuje nasze relacje do konta bankowego, na które wpłacamy i z którego możemy wypłacać emocjonalne zasoby. Empatia, zrozumienie, zaufanie — to wszystko są wpłaty na to konto. Dbanie o nie przynosi efekty w postaci lepszej komunikacji i głębszych relacji.

Refleksje i inspiracje

Covey nie obiecuje łatwego sukcesu ani prostych rozwiązań. Wskazuje raczej na potrzebę pracy nad sobą, swoich przekonaniach i nawykach. Książka wymaga wysiłku intelektualnego, ale właśnie to sprawia, że jest tak wartościowa. Nie jest to pozycja, którą można szybko przeczytać i odstawić na półkę. To książka do studiowania, praktykowania i powracania do niej.

Choć momentami można odnieść wrażenie, że Covey używa zbyt wielu odniesień do religii, filozofia, którą przedstawia, jest uniwersalna i ponadczasowa. Jego tezy są poparte przykładami z życia codziennego, co sprawia, że łatwiej można je odnieść do własnych doświadczeń.




Podsumowanie

„7 nawyków skutecznego działania” to książka, która inspiruje do głębokich refleksji nad własnym życiem. Covey pomaga zrozumieć, że prawdziwa zmiana zaczyna się od naszego sposobu myślenia i nawyków. To pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce świadomie kierować swoim życiem, budować wartościowe relacje i osiągać cele w sposób zgodny z własnymi wartościami.

Dla mnie osobiście książka ta stała się inspiracją do pracy nad sobą. Zrozumiałam, że sukces nie polega na szybkim osiąganiu celów, ale na budowaniu trwałych fundamentów, które pozwalają na długofalowe efekty. Zdecydowanie polecam ją wszystkim, którzy pragną skutecznie zarządzać sobą w czasie, budować zdrowe relacje i żyć w zgodzie z własnymi wartościami. To książka, do której z pewnością będę wracać, by na nowo odkrywać jej mądrości i praktyczne wskazówki.

Czytaj więcej
on 13.1.25 0
Podziel się!
Labels:
Książki, Rozwój
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

29.12.24

„Bracia Karamazow” Fiodora Dostojewskiego - głębokie przemyślenia czy literacka telenowela?

„Bracia Karamazow” Fiodora Dostojewskiego zdecydowanie należy do klasyków literatury rosyjskiej, jak i światowej. Powieść uznawana jest przez wielu cenionych krytyków za jedno z najważniejszych dzieł autora, takich jak: „Zbrodnia i kara” czy „Biesy”.



W centrum powieści „Bracia Karamazow” znajduje się temat ojcobójstwa, które znacznie wpływa i odbija się na losach trzech braci. Każdy z bohaterów, dręczony poczuciem winy, próbuje odnaleźć swoje miejsce w skomplikowanym świecie Karamazowów. Dostojewski należy do grona pisarzy, którzy znani są z głębokich analiz ludzkich dusz. W tej książce porusza on fundamentalne pytania o istnienie wolnej woli, Boga, zła i miłości.

Powieść pełna jest filozoficznych i psychologicznych rozważań, co może sprawiać wrażenie nużącej dla niektórych czytelników.

Narracja obfituje w monologi i głębokie refleksje, które mogą być trudne do przyswojenia, zwłaszcza dla osób, które nie miały wcześniej styczności z twórczością Dostojewskiego. Mimo to książka zdobyła uznanie wybitnych myślicieli, takich jak Zygmunt Freud i Albert Einstein, uznających ją za jedno z najważniejszych dzieł literatury światowej.

Fabuła „Braci Karamazow” jest złożona i pełna wątków, jednak nieco rozwleczona. Dialogi często przypominają bardziej monologi, co może męczyć czytelnika. Akcja zatrzymuje się na dłuższe chwile, by dać miejsce filozoficznym dywagacjom. Dla wielu właśnie to stanowi największą wartość tej książki – możliwość zagłębienia się w rozważania nad istotą człowieczeństwa i moralnymi dylematami.

Bracia Karamazow - Fiodor Dostojewski


„Bracia Karamazow” to powieść, która może wzbudzać mieszane uczucia.

Dla jednych będzie to arcydzieło literatury, dla innych nudna i przestarzała lektura. To dzieło, które wymaga od czytelnika zaangażowania i otwartości na filozoficzne i psychologiczne wątki. Choć nie każdy może docenić tę książkę w młodym wieku, warto dać jej szansę później, gdy życiowe doświadczenie pozwoli na pełniejsze zrozumienie jej przesłania.

Fabuła, mimo obecności wątku kryminalnego, była dla mnie dość nużąca. Nie jestem fanką opowieści o codziennych, ludzkich problemach, a ów wątek kryminalny też mnie nie zafascynował, gdyż był do przewidzenia. Dialogi przypominają bardziej monologi, co jeszcze bardziej męczy, aż czasami można zapomnieć, że w danej scenie występują dwie postacie, a nie jedna.

Na tym tle warstwa moralno-egzystencjalna książki przypominała mi połączenie „Szansy na sukces” z „Sukcesją” w XIX-wiecznej Rosji. Choć moralno-egzystencjalne wstawki i ich powaga mogą zaskakiwać, są one starannie wplecione w fabułę. Każdy krok bohaterów oraz ich dialogi są pełne głębokiej refleksji, co sprawia, że lektura staje się wyzwaniem, wymagającym skupienia i otwartości na złożoność ludzkiej duszy. Może kiedyś wrócę wzbogacona o życiowe doświadczenie i docenię to dzieło bardziej.

Bracia Karamazow - Fiodor Dostojewski


Może wybitną znawczynią literatury nie jestem albo po prostu nie jestem na odpowiednim etapie życia. Jednakże „Bracia Karamazow” to dla mnie nic innego jak literacka telenowela.

Oczekiwałam głębszych refleksji i wyniesienia z tej książki wartościowych przemyśleń, a zmagałam się jedynie z rozwlekłymi miłosnymi perypetiami. Aleksy jest jedyną postacią, którą można było polubić – wrażliwiec przyciągający wrażliwca. Książka wydaje się męcząca i długa, a głębszego sensu, nad którym niektórzy się zachwycają, po prostu nie widzę ani nie czuję. Jest to zdecydowanie książka z półki „przeczytane, odhaczone i nigdy więcej do tego nie wracajmy”, choć może kiedyś przeczytam ją ponownie i zmienię zdanie na jej temat.
Czytaj więcej
on 29.12.24 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

23.10.24

Stephen King: Czy 'To' jest arcydziełem horroru, czy rozwlekłą opowieścią?

Stephen King, mistrz horroru, w swojej powieści „To” przenosi nas do sennego miasteczka Derry, gdzie grupa przyjaciół staje w obliczu niewyobrażalnego zła. Choć książka ma swoje mocne strony, nie brakuje jej również wad, które mogą zniechęcić niektórych czytelników.

King doskonale oddaje klimat małego, tajemniczego miasteczka, gdzie każdy zna każdego, a pod powierzchnią kryją się mroczne sekrety. Grupa przyjaciół i ich wzajemne relacje są jednym z najmocniejszych elementów powieści. Sceny, w których występują razem, są pełne emocji i przygód, co sprawia, że czyta się je z przyjemnością.



Jednak książka jest zbyt rozwlekła, z dużą ilością retrospekcji i zmian miejsc akcji, co może wprowadzać zamieszanie. Czytając ją po trochu, łatwo się pogubić, co jest teraźniejszością, a co przeszłością. Choć momenty akcji są naprawdę interesujące, szybko ustępują miejsca rozwleczonej fabule, która może nużyć. Pennywise, główny antagonista, pojawia się zbyt rzadko. Zamiast tego, na pierwszy plan wysuwają się potyczki dzieciaków z grupą Bowersa, co może rozczarować tych, którzy oczekiwali więcej konfrontacji z klaunem.

King poświęca zbyt wiele czasu na opisy postaci, które pojawiają się tylko na chwilę i nie mają większego znaczenia dla fabuły. Przykładem jest szczegółowy opis zawartości apteczki, który zamiast budować napięcie, wprowadza znużenie. Rozwiązanie zagadki „To” jest mało satysfakcjonujące, a scena w kanałach, choć nie zdegustowała, wydaje się kompletnie niepotrzebna. Powieść jest zdecydowanie za długa. Można by ją skrócić o połowę bez utraty ciągłości fabuły. Wiele dialogów i wydarzeń jest zbędnych, co sprawia, że książka momentami staje się nużąca.




Podsumowując, „To” Stephena Kinga to książka, która ma swoje momenty, ale niestety nie spełnia wszystkich oczekiwań. Atmosfera miasteczka i relacje między bohaterami są jej największymi atutami, jednak przegadana fabuła i brak równowagi w akcji mogą zniechęcić wielu czytelników.

Czytaj więcej
on 23.10.24 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

3.9.24

Stephen King - Bastion: Przerażająca wizja świata po zagładzie biologicznej

Stephen King w swojej powieści “Bastion” przedstawia przerażającą wizję świata, w którym supernowoczesna broń biologiczna przynosi całkowitą zagładę ludzkości. Epidemia zaczyna się niewinnie, od zwykłego przeziębienia, ale szybko zamienia się w globalną katastrofę, która zmienia Ziemię w masowy grób. Ci, którzy przetrwali, muszą odnaleźć się w nowym, postapokaliptycznym świecie, pełnym niebezpieczeństw i moralnych dylematów.

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 3.9.24 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

30.8.24

”Jak dzik na akademik” Czyli walka o miejsca i nie tylko

 Co roku mniej więcej ten sam problem. Kto dostanie akademik, a kto nie? Jaki to będzie akademik? Czy dałam wszystkie dokumenty? Czy moje dochody nie są przypadkiem za duże? Jeśli dostanę pokój, to z kim będę go dzieliła? Tak mniej więcej wyglądają myśli studentów starających się o miejsce w akademikach. Co więcej, komfort w akademikach jest różny. Im taniej, tym gorzej?

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 30.8.24 0
Podziel się!
Labels:
Przemyślenia
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

23.7.24

Co mamy wspólnego z biegunami? - Olga Tokarczuk

Co mamy wspólnego z biegunami – prawosławnym odłamem starowierców, ludźmi, którzy zło oswajają ruchem? Ile jest w nas z biegunów? - tak brzmi fragment jednego z opowiadań w książce „Bieguni” Olgi Tokarczuk. Jest to typ autorów i powieści, po które raczej nie będę sięgać. A jeśli jednak się zdecyduję, to będzie to bardzo rzadko. Odpowiedź na pytanie „dlaczego?” znajduje się w tym tekście. 

Czytaj więcej
Czytaj więcej
on 23.7.24 0
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty

18.4.24

Rzeczywistość to smak nabyty. - Autobiografia Matthew Perry

 „Przyjaciele, kochankowie i ta wielka straszna rzecz” autorstwa Matthew Perry to niezwykle poruszająca i szczera autobiografia, która zmusza czytelnika do głębokiej refleksji. Perry, znany z roli Chandlera Binga w popularnym serialu „Przyjaciele”, wprowadza nas w swoje życie, odsłaniając prawdę, która często była zniekształcana przez media.




Matthew Langford Perry urodził się 19 sierpnia 1969 roku w Wiliamstown w Massachusetts. 

Jego ojciec John Bennett Perry jest aktorem, mama Suzanne (Kanadyjka) była modelką. Jego rodzice rozstali się niedługo po narodzinach syna. John wyjechał do Hollywood i ponownie się ożenił. Matka wraz z Matthewem wróciła do Kanady, wyszła za mąż za Keitha Morrisona (dziennikarza i producenta NBC). Matthew bardzo dobrze grał w tenisa, był siedemnasty w krajowym rankingu juniorów, odnotowano go na międzynarodowych listach WTC. To wszystko w wieku 13 lat. Zdaniem fachowców miał duże szanse w dorosłym tenisie. Gdy miał 15 lat wyjechał do ojca do Kalifornii, by tam kontynuować treningi. Jednak amerykańscy juniorzy okazali się lepsi od kanadyjskich i wtedy Matthew zainteresował się aktorstwem. Ojciec załatwił mu dwie rólki w sitcomach „Charles in Charge” oraz „Silver Spoons”. W 1987 debiutował w serialu „Second Chance” i jednocześnie zagrał w filmie „Dance 'Til Dawn”. Później grał w wielu serialach i dostawał drugoplanowe role w filmach. Zaczął wraz z przyjacielem Andrewem Hillem Newmanem pisać scenariusze. Skrypt do telenoweli „Maxwell's House” w 1993 roku kupiła od nich firma Universal TV. Rok później przedstawili sieci NBC scenariusz o grupie dwudziestoparolatków. Do kupna nie doszło, ale Perremu zaproponowano rolę w nowej produkcji serialu „Przyjaciele”. Serial odniósł ogromny sukces po emisji pierwszego sezonu, ulokował się na szczycie listy hitów. W przerwie między pobytami na planie serialu Matthew zagrał w komedii „Jak ugryźć 10 milionów”.




Ta książka to wyzwanie pt. Spróbuj się nie rozpłakać. Z jednej strony piękna, wzruszająca, ale z drugiej przerażająca, pokazująca straszną stronę Tej Strasznej Strony. Mając świadomość, że ten aktor nie żyje, jest jeszcze bardziej przerażające.


Matthew Perry nie stroni od trudnych tematów. Jego walka z uzależnieniem, począwszy od alkoholu, przez leki, a na ciężkich narkotykach kończąc, jest przedstawiona w sposób bezpośredni i bezkompromisowy. Autor nie ukrywa swoich błędów, nieudanych związków czy projektów filmowych, co czyni tę książkę jeszcze bardziej autentyczną.
Jednym z najbardziej poruszających momentów jest scena w szpitalu, gdzie Perry po skomplikowanym zabiegu zastanawia się, czy jego cierpienia są wynikiem własnych działań.  Ta scena ma ogromny wpływ na czytelnika, niezależnie od jego wcześniejszego doświadczenia z twórczością Perry’ego.

Ta książka to jednak coś więcej niż tylko historia sławnego aktora. To przede wszystkim studium uzależnienia i walki z własnymi demonami. Perry pokazuje, jak trudne może być życie w świecie, gdzie musisz walczyć z najgorszą wersją samego siebie. To ważna lektura dla osób, które zmagają się z uzależnieniem lub mają w swoim otoczeniu osoby walczącej z
 nałogiem.






Podsumowując, „Przyjaciele, kochankowie i ta wielka straszna rzecz” 

to książka, która zasługuje na uwagę. Jest to nie tylko poruszająca historia o walce z uzależnieniem, ale także inspirujący przekaz o sile woli i determinacji. Bez względu na to, czy jesteś fanem „Przyjaciół”, czy po prostu szukasz głęboko poruszającej lektury, ta książka z pewnością spełni Twoje oczekiwania. Gorąco polecam.
Czytaj więcej
on 18.4.24 1
Podziel się!
Labels:
Książki
Nowsze posty Nowsze posty
Starsze posty Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Komentarze (Atom)
Cześć
Jestem Kinga i jestem autorką tego bloga. Jeżeli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o mnie to zapraszam do zakładki "O mnie" na górze strony.

Archiwum bloga

Kategorie

Blog (2) Filmy (2) Książki (67) Kultura (9) Podsumowania (9) Przemyślenia (13) Rozwój (4) wywiady (4)

Znajdziesz mnie

  • Instagram
  • Facebook
  • Klub duolife
  • Duolife
  • Spotify

Obserwatorzy

Polub mój profil

Lifestylegirl

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Vintory. Design created with by: Brand&Blogger. All rights reserved.